MEiN zrezygnowało ze zmian w Karcie? Krzysztof Baszczyński o doniesieniach mediów: Może minister coś zrozumiał…
9 lutego 2022
Trudno przewidzieć, co się wydarzy. Przyszły rok jest rokiem wyborczym, ale 2019 r. też był wyborczy, a w Radzie Dialogu Społecznego pojawił się pomysł na wzrost wynagrodzeń kosztem podniesienia pensum o cztery godziny. Minister Czarnek dodał do tego likwidację niektórych dodatków. Wszystko jest więc możliwe. Istotą jest jednak to, że nie można manipulować opinią publiczną i mówić, że nauczyciele dostaną większe wynagrodzenia, jeżeli te wyższe pensje miałyby być okupione podwyższeniem pensum czy likwidacją niektórych dodatków i rewolucją w awansie zawodowym. To jest nieporozumienie!
Z Krzysztofem Baszczyńskim, wiceprezesem ZG ZNP, rozmawia Jarosław Karpiński
„Dziennik Gazeta Prawna” donosi, że nie będzie zwiększenia pensum ani dodatkowych godzin w szkole. Wynika z tego, że MEiN wycofuje się ze zmian w pragmatyce zawodowej. Czy nauczyciele mogą odetchnąć?
– Mamy do czynienia z doniesieniami medialnymi. Czekam na informację ministra Czarnka na ten temat. Natomiast coś jest na rzeczy, bo proszę zauważyć, że ostatnie spotkanie zespołu ds. statusu zawodowego pracowników oświaty odbyło się 7 grudnia 2021 r. Do kolejnego, zgodnie z zapowiedziami MEiN, miało dojść między świętami a Nowym Rokiem, nic się jednak nie zadziało. W tym czasie pojawiła się poprawka ZNP do budżetu na 2022 r., w której wskazaliśmy źródło finansowania podwyżek dla nauczycieli w rezerwie budżetowej. Poprawkę przyjął Senat, ale upadła, niestety, w Sejmie.
Może wreszcie pan minister i jego ludzie zrozumieli, że dzisiaj są ważniejsze sprawy, związane z pandemią, ze zdalnym nauczaniem, którymi trzeba się zająć, zamiast zmieniać w sposób nieakceptowalny nauczycielom pragmatykę zawodową.
Może przesądziło to, że jest za późno na taką rewolucję? Czy prace nad arkuszami organizacyjnymi na przyszły rok szkolny determinują wprowadzanie ewentualnych zmian w Karcie Nauczyciela?
– Mogą determinować o tyle, że jeżeli chodzi o ewentualne podniesienie pensum od września, to czasu jest niewiele, bo arkusze organizacyjne na nowy rok szkolny przygotowuje się na początku kwietnia. Natomiast droga legislacyjna ustawy jest określona prawem. Projekt musi być zaopiniowany przez partnerów społecznych, potem trafia do Sejmu, następnie w do Senatu, czasu jest więc mało. Przypomnijmy, że prace nad zmianami w Karcie rozpoczęły się na przełomie maja i czerwca ubiegłego roku. W czerwcu ZNP zdecydował, że odchodzi od stołu rozmów. Długo nic się nie działo. Do rozmów wróciliśmy w październiku, gdy minister Czarnek podał nieprawdziwą informację, że dogadał się z „Solidarnością” na temat nowego systemu wynagradzania. Tymczasem przedstawiono wtedy jeszcze gorsze rozwiązania niż te, których nie zaakceptowaliśmy w czerwcu 2021 r., odchodząc od stołu.
– Nie ulega wątpliwości, że byłby to sukces związków, przede wszystkim ZNP. Rodzi się refleksja, że może wreszcie minister zrozumiał, iż nie można, podnosząc pensum, odbierając wiele dodatków, mówić o wzroście nauczycielskich wynagrodzeń. Bo to nie jest żaden wzrost, mówimy tylko o wyższych płacach za dłuższą pracę.
Słychać już jednak taką narrację MEiN, że to związki… blokują podwyżki.
– Przede wszystkim powtórzę, że my od początku nie nazywaliśmy tych propozycji MEiN podwyżkami, bo to nie są podwyżki. 7 grudnia ub.r. przedstawiliśmy ministrowi Czarnkowi pomysł na zwiększenie kwoty bazowej, miał o tym rozmawiać z premierem, ale nic nam nie wiadomo o takich rozmowach. Dlatego zgłosiliśmy w Senacie poprawkę dotyczącą podniesienia tej kwoty i wzrostu wynagrodzeń od 1 stycznia br. o 700 zł, bez zmiany pragmatyki zawodowej.
Nie można bowiem mówić o wzroście wynagrodzeń, gdy zwiększa się czas pracy i odbiera dodatki. To jest pomysł niezwykle groźny i przewrotny. To jest typowa manipulacja i ostrzegaliśmy przed tym od samego początku.
Temat zmian w pensum może jednak w każdej chwili wrócić.
– Trudno przewidzieć, co się wydarzy. Przyszły rok jest rokiem wyborczym, ale 2019 r. też był wyborczy, a w Radzie Dialogu Społecznego pojawił się pomysł na wzrost wynagrodzeń kosztem podniesienia pensum o cztery godziny. Minister Czarnek dodał do tego likwidację niektórych dodatków. Wszystko jest więc możliwe. Istotą jest jednak to, że nie można manipulować opinią publiczną i mówić, że nauczyciele dostaną większe wynagrodzenia, jeżeli te wyższe pensje miałyby być okupione podwyższeniem pensum czy likwidacją niektórych dodatków i rewolucją w awansie zawodowym. To jest nieporozumienie.
https://glos.pl/